Berserk and the Band of Hawk

Miałem ostatnio okazję napisać recenzję Berserk and the Band of Hawk. Tekst dostępny jest do przeczytania w internecie. Ze względu na to, że recenzje rządzą się swoimi prawami, nie napisałem o kilku rzeczach związanych z tym tytułem. Dlatego poniższy, krótki wpis skierowany jest tylko I wyłącznie do osób zainteresowanych Berserk. Najlepiej jeszcze jakby znana im była manga na bazie której powstał animowany serial i gierka.

  Poniższy tekst to taki dodatek do receznji zamieszczonej na Gry-Online.  Wpis powstał głownie po to bym wylał swoją frustrację i ponarzekał trochę na grę, która mi się bardzo podoba. No bo trudno żeby coś korzystajace z formuły Dynasty Warriors nie przypadło mi do gustu.https://www.youtube.com/embed/GREzfETwRbA

Bersek and the Band of Hawk podejmuje się ambitnego zadania przybliżenia graczom fabuły ciągnącej się od ponad 20 lat serii. Przyznam, że oglądając napisy końcowe byłem pod wrażeniem jak wiele materiału zostało przedstawione. Finałem gry jest bowiem moment, w którym Guts współpracuje z Zoddem. Oznacza to, że twórcy gry dotarli do jakiegoś 300. rozdziału komiksu. Jest to całkiem spory kawałek materiału. W końcu sama historia o tym jak Guts został zdradzony, stracił kompanów i rozpoczął swoją zemstę, zajęła 3 kinowe filmy.

Niestety oznacza to, że mamy do czynienia z masą cięć i uproszczeń. Wiele wątków i postaci zostaje wywalonych z gry. Jako fan byłbym w stanie to znieść. Jasne, że szkoda mi fajnych rozdziałów komiksu. Jakoś bym sobie jednak z tym poradził. Problemem w przypadku Band of Hawk jest to, że fabuła jaka pozostała nie klei się ze sobą.

Historia czyli najlepszy element mangi Miury zostaje sprowadzona do podrzędnej roli. Służy jedynie wprowadzeniu do kolejnych bitew. Z tego powodu postacie skaczą z miejsca na miejsce. Człowiek czuje się zagubiony w tym co się dzieje i cała wyprawa traci większego sensu. Zwłaszcza jeśli nie mamy dobrze nakreślonego świata, w którym dzieje się akcja gry.

Pomijam już takie kwiatki jak ponowne narodziny Griffitha. W grze nie wiadomo skąd i dlaczego postać, która wcześniej przeobraziła się w „anioła” wraca do swojej ludzkiej formy. Berserk and the Band of Hawk stara się odtworzyć ikoniczne sceny z mangi ale robi to trochę nieudolnie. 

Znajomość materiału źródłowego pozwoliła mi na zrozumienie tego co dzieje się na ekranie. Jednak bez tej wiedzy byłbym kompletnie zagubiony. Tyczy się to zarówno poszczególnych scenariuszy jak i pojawiających się w grze postaci. Twórcy gry liczą na to, ze gracze domyślą się tego o co im chodzi. W przypadku fanów mangi tak będzie. Jednak osoby, które widziały tylko anime mogą być zagubione. Nie mówię już o tych, którzy chcieli zacząć swoją przygodę z Berserk od tego tytułu.

Narzekam na to, bo liczyłem że tytuł ten posłuży do powiększenia grona fanów komiksu w Polsce. Obawiam się jednak, ze przypadkowy gracz zostanie tylko zniechęcony do poznania oryginalnego materiału. Patrząc na to co zaprezentowane w grze Berserk jawi się jako bezmózga sieczka pozbawiona jakiegokolwiek ładu i składu.

 Takie wrażenie może wynikac po cześci z tego, ze pierwsze kilka godzin gry okraszone jest wstawkami z trzech filmów kinowych obrazujacych nam Golden Age Arc. Reszta pozbawiona jest wstawek anime. Mamy kilka sekwencji na silniku gry ale jest ich zdecydowanie zbyt mało. WIęszosć fabuły poznajemy poprzez pogadanki naszych bohaterów, które znajduja się w osobnym menu i są kompletnie opcjonalne.

To jest taka moja największa skarga w stosunku do tej produkcji od Koei Tecmo. Może trochę przesadzam i zbyt nisko oceniam rozum innych graczy?  

Starczy już dodatkowe trucia o tej gierce. Mam nadzieję, że Berserk and the Band of Hawk odniesie sukces. W końcu gra ląduje jednoczęnie na konsolach PlayStation i Steamie. Oznacza to, że Koei Tecmo ma jakieś zaufanie do swojego produktu i liczy na jego popularność.  Skrycie liczę, że Berserk sprzeda się na tyle dobrze by wziąść pod uwagę stworzenie Berserk 2. Tylko chciałbym żeby za gre zabrało się Team Ninja. Grajac w Band of Hawk mysłałem sobie jak fajnie byłoby ograć w coś jak Nioh z Gutsem w roli głównej. 

Nobunaga’s Ambition: Sphere of Influence – Ascension

Nobunaga Oda to jedna moich ulubionych postaci historycznych z Kraju Kwitnącej Wiśni. Człowiek, który dla taktycznej przewagi w początku swojej politycznej i militarnej kariery udawał głupka by w kilka lat później podbić prawie cały kraj i zrewolucjonizować japońską sztukę wojenną, jest fascynująca postacią. Moja mini obsesja Nobunagą sprawiła, że niczym ćma do ognia pędzę do każdej gry z udziałem Ody. Teraz w moje ręce trafiło Nobunaga’s Ambition: Sphere of Influence – Ascension. Czy gra ta oferuje nam coś poza przydługim tytułem?

  Nobunaga’s Ambition: Sphere of Influence – Ascension to kolejna edycja kultowej, mającej ponad 30 lat na karku serii gier strategicznych. Ascension jest swego rodzaju samodzielnym rozszerzeniem wydanej w zeszłym roku gry Nobunaga’s Ambition: Sphere of Influence. Taka terminologia nie oddaje jednak dokładnie tego z czym mamy do czynienia. Recenzowana gra jest rozbudowaną i ulepszoną wersją tamtego produktu.

  Tylko dla formalności przypomnę, że Nobunaga’s Ambition to strategia turowa, w stylu gier takich jak Total War, Hearts of Iron, Romance of Three Kingdoms, Crusader Kings czy Civilization.https://www.youtube.com/embed/Ebc7GlgmCV4

  W produkcji tej wcielamy się japońskiego feudalnego władcę. Naszym celem jest zjednoczenie krainy rozdartej wewnętrznymi konfliktami. W grze mamy okazję stać się jednym z ponad 2000 oficerów z okresu Sengoku w tym samego Nobunagę Odę.

  Podstawą zabawy jest kilka kampanii przedstawiających Japonię w XVI i XVII wieku. Oparte są one na losach człowieka, który prawie zjednoczył Japonię i wydarzeniach po jego śmierci. Jest także fikcyjny scenariusz pozwalający na pobawienie się w rywalizację 30 klanów. Tym razem w przeciwieństwie do podstawowej edycji gry mamy większy wybór opcji tego, gdzie zaczniemy naszą przygodę. Co ciekawe mamy możliwość modyfikowania tego jak bardzo dokładne mają być scenariusze historyczne. Pozwala to wybrać nam czy chcemy bawić się w typową grę grand strategy, czy też może jesteśmy zainteresowani bliższym poznaniem historii tamtego fascynującego okresu historycznego. Możemy zdecydować czy postacie mają żyć tak długo jak było to naprawdę, czy ma dochodzić do wydarzeń znanych z historii, czy będziemy otrzymywać questy starające się naprowadzić nas na ścieżkę zgodną z prawdziwymi zdarzeniami. Element ten sprawdza się fajnie bo dobrze bawić mogą się zarówno osoby takie jak jak, które chcą trochę lepiej poznać niektóre wątki epoki Sengoku jak i zainteresowani scenariuszami co by było gdyby.

  Gameplay w Nobunaga’s Ambition: Sphere of Influence – Ascension przypomina inne gry tego typu. Budujemy i rozbudowujemy swoje miasta, bawimy się w dyplomację i dozbrajamy swoją armię na wypadek konfliktów. Co turę, która trwa w świecie gry miesiąc możemy rozbudowywać nasze zasoby, budować nowe pola, powoływać nowych rekrutów do wojska czy tworzyć sojusze. Po każdym naszym ruchu zostajemy przeniesieni na ekran narady, gzie zaprezentowane nam zostają informacje na temat wydatków i przychodów naszych ziemi. Zostajemy także uraczeni informacjami na temat sytuacji w naszym skrawku świata. Im więcej ziemi zdobędziemy tym więcej zarządzania i tych samych trochę nudnych akcji nas czeka. Na szczęście są one otoczone elementami fabularnymi, które moim zdanie są olbrzymim magnesem całej produkcji.

  Walki są częścią gry. Będziemy budować krótkotrwałe sojusze i prosić naszych przyjaciół o pomoc po to by wykańczać naszych sąsiadów na drodze do dominacji nad wyspą. Potyczki nie wyglądają tak imponująco i nie są tak rozbudowane jak w najnowszych odsłonach cyklu Total War. Przypominają one jednak to co znamy z tamtej serii. Toczą się one w czasie rzeczywistym ale mamy oddana do dyspozycji funkcję pauzy. Możemy wydawać proste rozkazy i korzystać ze specjalnych umiejętności, które przy odpowiedniej taktyce pozwolą nam na eliminację silniejszych przeciwników. Bitwy obserwujemy albo z bardzo prostego widoku taktycznego, gdzie formacje przedstawione są za pomocą klocków albo z widoku oficera. Wtedy obserwujemy pole walki z zza naszego oddziału.

  Tegoroczna edycja Nobunaga’s Ambition przynosi ze sobą olbrzymią zmianę. Chodzi o wprowadzenie systemu awansowania w karierze politycznej naszej postaci. Na początku kampanii otrzymujemy listę poleconych scenariuszy, gdzie możemy wcielić się w historyczne postacie na o różnej pozycji na feudalnej drbinie. Dzięki temu mamy możliwość zaczęcia zabawy jako wasal jednego z władców. Jako osoba postawiona niżej w danym klanie wykonujemy zadania pzydzielone przez naszego daimyo. Nasze sukcesy sprawiają, że dostajemy coraz to ważniejsze zadania i większą odpowiedzialność. Wraz z tym stajemy się coraz bardziej ważną postacią, zwiększamy swoją sferę wpływów i podległe nam tereny. Z czasem dostajemy się do wewnętrznego kręgu władcy i mamy większy wpływ na jego decyzje.   Rozwiązanie to nie jest niczym nowym i występuje w grach od studia Paradox.  W przypaku Nobunaga’s Ambition bonusem jest jednak cała otoczka okresu Sengoku. 

  Jeden scenariusz z Sphere of Influence – Ascension może trwać wiele godzin. Wszystko zależy od ustawionego poziomu trudności kampanii, tego jakie opcje gry wybraliśmy (mamy całkiem sporą możliwość modyfikacji) i tego jakim klanem gramy. Zabawa jako daymio i delegowanie wszystkim przypomina poprzednią wersję Nobunaga’s Ambition. Jednak wariant z zaczęciem jako niskiej rangi oficer zarządzający jedynie skrawkiem ziemi dodaje produkcji nowe warstwy strategiczne i znacznie zwiększa żywotność. Oczywiście wymogiem jest to, że sam gameplay musi się nam podobać. Bez tego tegoroczna zmiana nie ma zbyt wielkiego znaczenia.

  Od strony graficznej Nobunaga’s Ambition prezentuje się strasznie przeciętnie. Grę otwiera ładne intro ale przez większość zabawy patrzymy na statyczne portrety postaci i zdecydowanie nie efekciarskie mapy. Interfejs wydaje się być dostatecznie przejrzysty i czytelny. Nie miałem większych problemów z odnalezieniem komend które mnie w danej chwili interesowały. Jednak sterowanie padem nie jest w stanie zastąpić myszki. Musimy przyzwyczaić się do kombinacji przycisków i tego, ze większość komend wydalibyśmy znacznie szybciej gdybyśmy nie byli skazani na trzymanie w łapach Dual Shock 4.

  Jeśli chodzi o kwestię audio to jest podobnie jak w przypadku wideo. Mamy do czynienia z czymś retro lub jak kto woli grą stworzoną z myślą o systemach starszej generacji. W grze gdzie mamy masę fabuły nie ma prawie wcale głosów. Zostajemy zmuszeni do czytania sporej ilości tekstów. Przygrywająca nam podczas rozgrywki muzyka pasuje do tego typu gier. Można by rzec że muzyce z Nobunaga’s Abition brakuje jakichś elementów wyróżniających ją z tłumu. Nie wiem czy jej uniwersalność jest zaletą ale bez problemu wyobrażam sobie te same utwory w innych grach

  Wszystkie zmiany w Nobunaga’s Ambition: Sphere of Influence – Ascension sprawiły, że miałem ochotę jeszcze raz przechodzić te same scenariusze po to tylko by zobaczyć scenki z konsekwencjami politycznymi moich wybryków. Bardziej emocjonujący system bitew zachęcił mnie do walczenia jak nigdy wcześniej. Możliwość pięcia się po karierze w naszym klanie to miód na moje serce, który sprawił, że Ascension ma praktycznie wszystko czego oczekuję od tego typu gier.

  Nobunaga’s Ambition: Sphere of Influence – Ascension to z automatu najlepsza tego typu gra jaka pojawiła się na PlayStation 4. Rozszerzona edycja zeszłorocznej gry dodaje wiele świetnych elementów, takich jak wspinanie się po szczeblach kariery politycznej. Fani Sphere of Influence raczej powinni być zadowoleni z tych dodatków. Osoby myślące o zagraniu w produkcje typu grand strategy na konsoli mogą śmiało interesować się tym tytułem. Ascension pod każdym względem przewyższa podstawową wersję gry. Dlatego też nie mogę doczekać się kolejnych dziesiątek jaki spędzę udając, że jestem Nobunagą Oda.  

Dynasty Warriors 8: Empires

dwwimages

TecmoKoei zdaje się wykorzystywać moją słabość do okresu Trzech Królestw. Stosunkowo często dostajemy nowe odsłony cyklu Dynasty Warriors, który bazuje na tym momencie historii Chin . Większość graczy już dawno temu odpuściła sobie te gry. Ja jednak ciągle trwam na posterunku i przynoszę informacje o kolejnych gierkach z Warriors w nazwie. Tym razem przyszła pora na trochę bardziej strategiczną wersję dobrze znanej nam gry. Czytaj dalej