Miasto nagrobków

Junji Ito stał się najbardziej rozpoznawalnym horrorowym mangaką w Polsce. Wszystko to zasługa wydawnictwa JPF, które od kilku lat wydaje tomiki ze zbiorami komiksów mistrza grozy. Jako wieloletni fan twórczości Ito, jestem z tego stanu rzeczy niezmiernie zadowolony. Dlatego też od razu po powrocie do ojczyzny zabrałem się za czytanie dotychczas wydanych tomów kolekcji horrorów Junji Ito. Ciekawe jak Miasto nagrobków wypada na tle innych zbiorów opowiadań mistrza?

Czytaj dalej

Junji Ito Collection 01

Anime i horror to trochę ciężka sprawa. Osobiście jestem w stanie na palcach jednej ręki wyliczyć japońskie animacje, które mnie wystraszyły. Istnieje sporo niezłych antologii grozy ale większość z nich docenia się ze względów na walory estetyczne lub pomysły a nie z powodu nieprzespanych nocy. Dlatego informacja o tym, że historie japońskiego mistrza grozy – Junji Ito zostaną przeniesione na ekrany naszych telewizorów/ monitorów zaintrygowała mnie. W końcu Ito jest mistrzem gatunku i wiele z jego tworów mrozi krew w żyłach. Adaptacja tych historyjek to praktycznie gwarantowany sukces. Czy doczekałem się anime, które sprawi, że narobię w gacie?

Junji Ito to jeden z moich ulubionych autorów jeśli chodzi o horror. Japoński artysta potrafi świetnie połączyć horror psychologiczny z gore i porytymi obrazkami. Dzięki temu otrzymujemy coś więcej niż tylko typowe straszenie i jump scare co kilka minut. Ito serwuje nam historie, które siedzą w głowie długo po zamknięciu tomiku danej mangi. Próby ekranizacji twórczości mangaki kończyły się na różne sposoby. Pośród kilkunastu filmów bazujących na komiksach mistrza można znaleźć kilka perełek, które zostaną docenione przez fanów kina grozy. Niskobudżetowe produkcje nie przebiły się do mainstreamu i filmowcy zaprzestali prób adaptacji przerażających opowieści mangaki. Premiera anime Junji Ito Collection to okazja by zmienić ten stan rzeczy. Sukces tej antologii grozy to szansa na więcej przerażających seriali i potencjalny impuls do stworzenia kolejnych filmów bazujących na dziesiątkach świetnych historyjek jakie na przestrzeni lat stworzył Ito. Tylko czy ta seria anime jest godna godna naszej uwagi.

Junji Ito Collection to 12 odcinków antologii plus dwa epizody typu OVA. Ponad 6 godzin grozy ma pokazać nam najlepsze i najstraszniejsze historie jakie pojawiły się w głowie mistrza. Potencjał jest tutaj olbrzymi bo Ito ma w swoim dorobku masę mrożących krew w żyłach opowieści z kultowym The Enigma of Amigara Fault na czele.

Dlatego trochę zdziwiło mnie to, że pierwszy epizod poświęcony jest na adaptacje Souichi Convenient Curse. Jest to opowieść o dziwnym chłopaku o imieniu Souichi. Dzieciak ma manie wyższości, jest głupi, nieznośny i zna tajniki okultu dzięki czemu rzuca klątwy na każdego kto mu podpadnie. Taka kombinacja cech i umiejętności może prowadzić do tragedii. Jednak zamiast krwawej historii o nawiedzonym zabójcy korzystającym z laleczek voodoo otrzymujemy opowiastkę o niezdarnym, sfrustrowanym nieudaczniku. Całość to raczej mroczna komedia niż typowa opowieść grozy. Wynika to z tego, że Souichi nie jest typowym źródłem strachu. Nastolatek przypomina raczej typowego dziwaka, który uważa, ze świat go nie rozumie i nikt nie jest w stanie docenić jego geniuszu. Dodatkowo klątwy w wykonaniu Souichiego to raczej dziwaczne żarty niż sposoby na pozbycie się znienawidzonych osób. Jest to ciekawy zabieg i historia sama w sobie nie jest zła.

Junji Ito Collection

Problemem tutaj są dwie kwestie. Pierwsza i moim zdaniem ważniejsza jest to, że pierwszy odcinek anime wyznacza ton dla całej serii. Jeśli widz otrzymuje mieszankę komedii i grozy to zakłada, że pozostałe odcinki będą pod tym względem podobne. Brak krwi i zero gore, potworów i innych maszkar sprawia, że całość zdaje się być czymś co spokojnie mogą oglądać nawet młodsze osoby. Jednak twórczość Ito charakteryzuje się czymś kompletnie odmiennym i ta historyjka będzie najprawdopodobniej nie pasowała do reszty.

Drugą kwestią jest to, że Souichi to postać dobrze znana z mangi. W momencie czytania tego Souichi Convenient Curse mamy za sobą kilka historii z udziałem tego dzieciaka. Moim zdaniem ma to całkiem spore znaczenie bo czytelnicy komiksu mają okazję do lepszego poznania tej przedziwnej postaci. Powód dla którego Souchi ciągle ma w ustach gwoździe jest wytłumaczony w jeden z wcześniejszych historii. Podobnie jest z jego zachowaniem i tym jak bardzo różni się od reszty swojej rodziny. Anime nie informuje nas o tych kwestiach i cała historyjka traci na tym całkiem sporo.

Junji Ito Collection

Dopełnieniem odcinka jest krótka historyjka znana jak Hell Doll Funeral. Opowiastka trwa zaledwie 3 minuty i żywcem przenosi kilkanaście paneli z komiksu do świata anime. Mamy do czynienia z tragiczną chorobą, która zamienia dzieci w drewniane zabawki. Całość ma być trochę smutna i przerażająca ze względów wizualnych. Obserwujemy jak dziecko zamienia się w coś okropnego. Sam pomysł jest dość ciekawy i kolejne fazy mutacji córki bohaterów wyglądają naprawdę groteskowo. Jednak zarówno oryginalny komiks jak i ta adaptacja są zbyt krótkie żeby zrobić na kimś długotrwałe wrażenie. Jest to jeden z tych przykładów, gdzie Ito ma konkretny pomysł i serwuje go nam bez okrasy i dodatków.

Junji Ito Collection

Pierwszy odcinek Junji Ito Collection nie jest zbyt obiecującym początkiem dla antologii historyjek japońskiego mistrza grozy. Wynika to z tego, że horror znany z mangi gryzie się ze ze sposobem prezentacji w anime. Komiks z oczywistego powodu jest czarno-biały i wiele elementów pozostawionych jest naszej wyobraźni. Brak kolorów działa na korzyść mangi i sprawia, że zaprezentowane historie są nie tylko mroczniejsze ale trochę bardziej surrealne. Nie twierdzę, że nie da się z tym nic zrobić. W końcu adaptacja Uzumaki, Tomie i Long Dream całkiem skutecznie przeniosły panele komiksu na ekran. Sukces akurat tych produkcji wynika jednak z tego, że ich twórcy eksperymentowali z materiałem źródłowym i nie starali się stworzyć 100% kopii mangi. W przypadku anime jest trochę inaczej. Przerażający obrazek zostaje pokolorowany i do całości zostaje wprowadzony element ruchu. My nie mamy czasu dobrze przyjrzeć się potworności znajdującej się przed naszymi oczami itd.

To co mnie mocno zdziwiło to muzyka towarzysząca otwarciu serialu. Rockowe (nie znam się na muzyce) pierdzenie nie buduje klimatu opowieści grozy. Coś co ma przyprawiać nas o palpitację serca nie może kojarzyć się z muzyczką z Naruto czy Bleach. To po prostu sprawia, że Junji Ito Collection zalicza falstart.

Może mam zbyt wielkie wymagania? Może jestem jakimś rozwścieczonym fanbojem, który nie jest w stanie docenić tego anime? Wiem jednak, że pierwszy odcinek Junji Ito Collection zawodzi i martwi. Jako urodzony pesymista widzę fiasko całej produkcji i co za tym idzie jeszcze mniej adaptacji komiksów Ito. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie. W końcu w moim zwęglonym sercu pozostaje jeszcze ziarenko optymizmu i jest szansa, że to anime się rozkręci. W końcu schemat antologii sprawia, że po jednym kiepskim odcinku może pojawić się pięć genialnych historyjek. Legendarne The Twilight Zone jest tego najlepszym przykładem. Jak już jesteśmy przy Twilight Zone to muszę przypomnieć o innym dziele Roda Sterlinga – Night Gallery. To była zacna antologia grozy, o której powinienem napisać jakiś dłuższy tekst.

Tomie: Another Face

Film Tomie zaskoczył mnie. Spodziewałem się kiepskiego lub co najwyżej koszmarnie średniego filmidła o duchach i innych tego typu pierdołach. Dostałem jednak coś na tyle zakręconego, że postanowiłem zainteresować się całą serią produkcji opartych na mandze Junji Ito. Na pierwszy ogień poszło Tomie: Another Face. Czemu to zrobiłem?

Zamiast filmu mamy serial

Tomie: Another Face to filmowa wersja trzy odcinkowego serialu o jednej z najstraszniejszych „kobiet” z Japonii. Całość ma formę antologii z trzema opowiastkami o zabójczej piękności. Nie są one kontynuacją materiałów z poprzedniego filmu ale jego znajomość jest przydatna. Wynika to z tego, że twórcy Another Face zrezygnowali z przybliżenia tytułowej postaci.

Zmarnowany potencjał

Pierwsza bardzo lipna opowiastka to szkolne zawody miłosne. Młoda dziewczyna ma okazje odzyskać swojego byłego chłopaka. Wynika to z tego, że jego obecna partnerka – Tomie zaginęła w dziwnych okolicznościach. Dziewczyna którą podobno odnaleziono martwą wraca do szkoły jakby nigdy nic. Tak zaczyna się koszmar nastolatki zakochanej w chłopaku zachowującym się tak jakby był zahipnotyzowany. Historyjka wydaje się czerpać inspirację z oryginalnego pomysłu na komiks o Tomie. Co byłoby gdyby ktoś martwy pewnego dnia po prostu pojawił się w szkole jest całkiem interesującym motywem. Szkoda że dostajemy lipną historyjkę, która tak naprawdę nie ma czasu się rozkręcić

tommaxresdefault

Manga jest znacznie lepsza

Druga opowieść to historia pewnego popularnego fotografa. Mężczyzna opętany jest przez pamięć o kobiecie, którą widział za młodu. Bohater udaje się więc w swoje rodzinne strony z nadzieją odszukania staruszki. Ku jego zdziwieniu spotyka dziewczynę wyglądającą dokładnie tak jak jego pierwsza muza. Przepiękną kobietą jest oczywiście Tomie, która wobec bogatego artysty ma swoje plany. Przez znaczą część tej sekcji mamy do czynienia z typowym romansidłem. Całość sprawdziłaby się znacznie lepiej gdyby była osobnym filmem lub widzowie nie mieliby pojęcia o tym kim jest Tomie.

Do trzech razy sztuka?

W trzeciej części Tomie jest zaręczona z jakimś frajerem, który dostaje za zadanie zabicie tajemniczego mężczyzny. Facet w płaszczu i przepasce na oku pojawiał się na chwilę w poprzednich dwóch odcinkach. Finał poświęcony jest jego historii i wytłumaczeniu co wiąże go z przeklętą dziewczyną. Opowieść ta może pochwalić się jednym z najgorszych zakończeń jakie miałem nieprzyjemność oglądać. Tragiczne CGI służy w nim do zaprezentowania nieśmiertelności Tomie w najgorszy z możliwych sposobów.

Problemem tej produkcji jest bez wątpienia jej pochodzenie. Coś stworzonego pod trzeciorzędną stację telewizyjną nie może spełniać wymogów jakie stawia się przed prawdziwym filmem. Sequel Tomie jest tego idealnym przykładem. Kiepskie aktorstwo połączone z lipnymi efektami specjalnymi, bijącą z każdej strony taniością i takim sobie scenariuszem. Efektem tego nie może być nic zadowalającego. Efektem finalnym czegoś takiego nie jest najgorszy film jaki w życiu widziałem. Szkoda bo to przynajmniej wyróżniałoby to filmidło z tłumu byle jakich produkcji zrobionych na odwal się.

TomieAnotherFace2

Wpadka

Pierwszy film z cyklu Tomie zauroczył mnie tym jak zbudowana była w nim atmosfera. Trochę dziwaczna muzyka połączona z dziwacznymi scenami i wolnym tempem całości budziła we mnie uczucie niepokoju. Elementy te są nieobecne w tej telewizyjnej szmirze. Nie wiem czy to efekt lipnego scenariusza, amatorskiego aktorstwa czy znikomego budżetu ale całość jest po prostu nie atrakcyjna. Trzem historyjkom brakuje jakiegokolwiek napięcia. Najlepiej w tej sytuacji wypada druga opowiastka. Jest w niej odrobina tajemnicy i ma najlepsze zakończenie.

Wydaje się że kluczem do całości jest główna bohaterka. Aktorka wcielająca się w Tomie jest całkiem ładną dziewczyną ale brakuje jej charyzmy. Na domiar złego ma ona irytujący głos, który przypomina mi laski starające się na siłę być kawaii/aegyo. Sprawia to że jest ona kompletnie niewiarygodna.

18098

Coś co ostatecznie pojawiło się jako film zatytułowany Tomie: Another Face to jeden wielki shit. Kiepski trzyodcinkowy serial zmontowany w film pełnometrażowy by wycisnąć kasę z osób, którym spodobała się pierwsza produkcja. Jest mi trochę smutno bo po tej tandecie nie mam już specjalnie ochoty oglądać filmy z cyklu Tomie. Obawiam się, że im dalej w las tym będzie gorzej. W każdym razie Tomie: Another Face to pierwszy niewypał Straszdziernika 2015. Inaczej nie da się określić filmu który w mojej opinii nie ma nawet jednego naprawdę pozytywnego elementu. Jak się nie trudno domyślić, zdecydowanie tego chłamu nie polecam.

Tomie

Tomie to film, którego obejrzenie zajęło mi chyba rekordową ilość czasu. Za film ten zabrałem się po raz pierwszy prawie dekadę temu. Z tych czy innych powodów mimo wielu prób nie mogłem go nigdy obejrzeć do końca. Nadeszła jednak pora Straszdziernika i pokonałem wszelkie trudności (czytaj lenistwo). Pytaniem pozostaje czy warto było odkopywać tą produkcję?

Na podstawie mangi mistrza grozy

Tomie to film bazujący na komiksie autorstwa mojego ulubionego mangaki. Junji Ito jest jednym ze współczesnych mistrzów horroru i zawsze z wielką chęcią sięgam po wszystko sygnowane jego nazwiskiem. Tomie to cykl komiksów i filmów o młodej dziewczynie – Tomie Kawakami. Produkcje te to zazwyczaj oddzielne historie budujące jedną wielką legendę na temat dziewczyny.
Tak też jest w przypadku tego filmu z 1998 roku. Opowiada on osobną historię, która wydaje się być kontynuacją pierwszego opowiadania na temat przeklętej dziewczyny. Znajomość komiksu nie jest jednak wymagana aby obejrzeć ten dziwaczny film.

tomie-scene-1

Mocny początek

Całość zaczyna się spacerkiem dziwacznego mężczyzny przez ruchliwe ulice japońskiej metropolii. Facet w reklamówce trzyma czyjąś zdaje się żywą głowę. Takie otwarcie daje nam znać o nadprzyrodzonych elementach tej produkcji. Później poznajemy bohaterkę filmu i powoli zaczynamy rozpracowywać tajemnicę. Nasza bohaterka imieniem Tsukiko – cierpi na amnezję i nie może sobie przypomnieć trzech miesięcy ze swojego życia. Ma to znacznie bo dziewczyna może wiedzieć coś na temat morderstwa niejakiej Tomie Kawakami, które to otoczone jest masą tajemnic. Wielu z kolegów uczennicy albo zwariowało albo popełniło samobójstwa.

Jakby tego było mało w rejestrach policyjnych począwszy od 1860 roku odnaleźć można masę przypadków w których pojawia się Tomie Kawakami. Mamy więc wątek amnezji i chęci poznania prawdy na temat tajemnicy o Tomie. Do tych dwóch kwestii dochodzi jeszcze trzecia moim zdaniem najdziwniejsza. Chodzi o chłopaka z głową w siatce na zakupy. Okazuje się, że jest on sąsiadem Tsukiko. Te trzy elementy budują całość i powoli prowadzą ją do trochę zakręconego zakończenia.


Okazuje się, że głowa z reklamówki należy do Tomie, która powoli regeneruje swoje ciało i w przyśpieszonym tempie odradza się. Tsukiko była świadkiem rzezi w której to Tomie straciła swoją głowę (lub jak kto woli resztę ciała). Demoniczna dziewczyna nienawidzi naszej bohaterki i torturuje ją. Wszystko to kulminuje w kolejnej dekapitacji i śmierci, które to w przypadku Tomie stają się normą. Tsukiko wraz z chłopakiem starają się pozbyć ciała co nie zdaje się na wiele. Na koniec mamy konfrontacje dwóch kobiet, która kończy się sceną wprost z surrealnego filmidła. Dziewczyny się całują po czym Tomie zostaje podpalona. To jednak ciągle nie jest koniec tej historii. Zakończeniem jest fragment z radosną i cieszącą się życiem Tsukiko, która odkrywa że powoli zaczyna przypominać Tomie.

jh12

Jestem pod wrażeniem

Po obejrzeniu filmu człowiek ma całkiem sporo pytań i szuka wytłumaczenie dla wielu dziwnych zdarzeń. Odpowiedzi znajdują się w mandze i pozostałych 8 (!!!) filmach. Powinienem pewnie skrytykować takie coś ale nie zrobię tego tym razem. Po pierwsze ta produkcja sama w sobie jest interesująca i można ją potraktować jako taki lekki mindfuck. Brak znajomości całej legendy na temat Tomie nie odbiera nic z wrażeń towarzyszących projekcji. Dodatkowo jak już wspominałem całość jest tak stworzona by serwować nam raczej odrębne minimalnie ze sobą powiązane historie. Coś w rodzaju ustnego przekazu opowiastek na temat Tomie. O wszystkim tym będzie jednak okazja przekonać się podczas kolejnych Straszdziernikowych seansów.

To co jest moim zdaniem najmocniejszym elementem całej produkcji to muzyka. Nie ma tu jakichś brzmień budzących grozę ale raczej coś co przypomina rzeczy, które można usłyszeć w radiu. To w połączeniu z tym co się dzieje na ekranie daje naprawdę solidny efekt. Utwór otwierający film to taka muzyczna podróż na LSD. Jest w nim coś hipnotyzującego i niepokojącego. Idealnie wprowadza on do samego filmu, który to nie jest typowym horrorkiem. Po zapoznaniem się z soundtrackiem tej produkcji mam wrażenie, że będzie on towarzyszył moim najdziwniejszym koszmarom i przyczyni się do kolejnych nieprzespanych nocy.

p3tvkdHGZ

Tomie jest filmem, który naprawdę powoli się rozkręca. Całość trwa około 90. minut i przez znaczną część tego czasu mamy budowanie atmosfery i skupianie się na postaciach. Poznajemy lepiej Tsukiko i jej problemy. Mamy okazję wysłuchać policjanta opętanego kwestią morderstw z jakimi powiązana jest Tomie. Wszystko to może wydawać się trochę monotonne ale idealnie spełnia swoją rolę. W ten sposób mamy zaprezentowany całkiem zwyczajny świat, w którym pojawia się jeden nadnaturalny element. Dzięki temu powstaje dziwny ale jednocześnie fascynujący klimat czegoś na pograniczu snu i jawy.

Ukryty skarb z epoki VHS

Tomie to taka trochę niskobudżetowa produkcja dla koneserów japońskich horrorów ery VHS. Film momentami nudny, bez scen grozy czy popularnego obecnie gore. Mi jego atmosfera jednak przypadła do gustu. Rytm ten produkcji jest trochę hipnotyczny i przypomina mi kilka dziwnych sytuacji jakie doświadczyłem mieszkając w różnych miastach Azji. Uważam, że warto zainteresować się tą pozycją i dać jej szansę mimo powolnego tempa akcji i braku efektów specjalnych. Tomie podobnie jak tytułowa bohatera potrafi w dziwaczny sposób zauroczyć człowieka.

tomietumblr_lzh60rsD2p1r7rtiio1_500

Muszę przyznać, że jestem pod olbrzymim wrażeniem i teraz po prostu muszę sprawdzić całą resztę cyklu. Tomie podobnie jak przedwczorajsze Hagane (dziewczyna w worku) jest przykładem tego za co kocham Japońskie filmy. Nie mogę doczekać się kolejnych perełek jakie przyniesie ten miesiąc.

Fragments of Horror

Może to jakieś zboczenie lub efekt traumy z lat dzieciństwa ale uwielbiam grozę. Delektuje się tym co ma wywoływać strach i jeżyć włosy na głowie. Lubię dziwaczne straszaki, gore i mindfucki. Dlatego też przyszła pora by podzielić się z resztą moim zamiłowaniem i przedstawić godne uwagi straszaki.

Na pierwszy raz postanowiłem wybrać coś co osobiście uwielbiam ale nie zostało raczej zauważone przez masy fanów horroru z zachodu. Chodzi oczywiście o twórczość Junji Ito. Całkiem niedawno premierę miała anglojęzyczna wersja najnowszego zbioru opowiadań tego mangaki. Jest to świetna okazja by poświęcić tej kolekcji kilka linijek tekstu. Dodatkowo artysta ten zaczyna być publikowany w naszym kraju co napawa mnie pozytywnymi emocjami jakich nie znajdziemy w jego twórczości.

8 fragmentów horroru

Fragments of Horror to 8 historyjek całkiem dobrze pokazujących twórczość japońskiego mistrza horroru. Mamy komiksy prezentujące klasyczną grozę, dziwaczne historyjki i głupawe pomysły. Nie ma jednak się czym przejmować bo przecież Ito potrafi stworzyć wyśmienity horror praktycznie z niczego. Dowiem na to jest Gyo, gdzie za koniec ludzkości odpowiadają opuszczające akweny wodne ryby. Junji stworzył także porywający horror o obsesji na temat spirali. Dlatego też nawet jeśli bazując na opisie jakaś jego historyjka wydaje się śmieszna to i tak warto dać jej szansę.

fragments

Futon

Zbiór otwiera raczej krótki i prosty komiks zatytułowany Futon, który to na nasze potrzeby potraktujemy jako materac. Futon to popularna w Japonii i Korei forma łóżka, które zajmuje mało miejsca. Śpimy na podłodze na cienkim materacu, przykryci kocykiem. Rankiem wrzucamy ten zestaw do szafy i nasza kawalerka nie wydaje się już taka mała. W każdym razie chłopak bohaterki po przeprowadzce do nowego mieszkania zachowuje się bardzo dziwnie. Nie chce on opuścić swojego łóżka i wykrzykuje coś o otaczających go z każdej strony demonach. Historyjka ta to zaledwie kilka stron i nie ma ona kompletnie czasu na rozkręcenie się. Finał jest całkiem znośny i sprawia, że całość nie jest sztampowym straszeniem z duchami małych dziewczynek w roli głównej. Niestety to za mało by Futon zapadł w pamięć na dłużej. Twistem opowiadania jest to, że materac partnera bohaterki opanowany został przez jakieś dziwaczne bakterie/grzyb które prawdopodobnie powodowały halucynacje.

Wooden Spirit

Druga historyjka zatytułowana Wooden Spirit to 30 stron na temat pewnego zabytkowego domu. Chałupka wpisana zostaje na rejestr dziedzictwa narodowego czy coś w tym stylu. Efektem tego jest masa osób zainteresowanych zwiedzaniem budynku. Jedną z tych osób jest kobieta zafascynowana tym miejscem. Młoda dziewczyna z jakichś powodów wprowadza się do tego domu zamieszkiwanego przez samotnego ojca wychowującego swoją nastoletnią córkę. Jak przystało na horror powinniśmy spodziewać się podejrzanego motywu jaki stoi za przeprowadzką kobiety. Do tego stary dom z wieloletnią historią, który to znajduje się gdzieś na uboczu. Elementy te zazwyczaj sprowadzają się to prostej historyjki z duchami i innymi pierdołami. Tym razem mamy jednak do czynienia z czymś trochę innym. Kobieta jest prawdopodobnie chora psychicznie bo mieszkanie to pociąga ją seksualnie. Zabrzmi to strasznie dziwnie ale laska zaczyna ona uprawiać seks z domem. Najbardziej zakręcone jest jednak to, że mieszkanie odwzajemnia jej uczucia i ożywa. Finałem jest coś totalnie powalonego bo kobieta staje się jednym ze swoim miejscem zamieszkania a sam dom przybiera mrożącą krew w żyłach formę.

frag1380615718-tumblrmrcy-o

Wooden Spirit nie należy do strasznych komiksów ale jest naprawdę fajnym pomysłem. Głupio się przyznać ale znam parę osób które w otoczeniu pewnych przedmiotów zachowują się podejrzanie. Atutem zdecydowanie wpływającym na nastrój historii są niepokojące obrazki. Jest to coś co da się zauważyć w większości historyjek z tej mangi. Moim zdaniem to opowiadanie robi to najlepiej. Nie mamy przecież naprawdę przerażającej historii pełnej strasznych elementów. Ito jednak sprawia, że przeklęta posiadłość straszy.

Tomio

Trzecia historyjka to powrót do postaci z pierwszego opowiadania o materacu. Mamy tym razem jednak coś zdecydowanie lepszego. Para rozstała się bo chłopak zbyt często zdradzał bohaterkę. Niewierny mężczyzna został jednak za swe czyny ukarany. Jedna z kobiet które poznał ma trochę dziwny fetysz – kręcą ją głowy. Kobieta która jest prawdopodobnie wiedźmą podarowała kolesiowi przeklęty golf. Ubranko utworzone z jej włosów posiada dziwaczne właściwością które to sprowadzają się do dekapitacji nosiciela. Chłopak pozostaje przy życiu tylko dlatego, że odpowiednio skurczył swoje mięśnie i dociska swoją głowę do reszty ciała. Jeden drobny błąd czy chwila nieuwagi i pożegna się on ze swoim życiem. W tym właśnie miejscu zaczyna się cała historia. Musze powiedzieć, że jestem pod olbrzymim wrażeniem tego pomysłu. Po części dlatego, że mam świadomość jak przerażająca musi być taka sytuacja gdy nasze życie zależy tylko i wyłącznie od naszej siły woli i wytrzymałości. Kiedyś sam prawie straciłem życie z powodu wykrwawienia jakie było efektem „drobnego” wypadku. To czy przetrwam zależało tylko i wyłącznie od siły ucisku na tętnice nadgarstkową. Dlatego też wyobrażenie sobie podobnej sytuacji z głową wydaje mi się nieziemsko przerażające. Jasne, że mamy tutaj strasznie nierealną sytuację i jakieś klątwy i pierdoły tego typu. W końcu przeżycie czegoś co w praktyce jest dekapitacją jest niemożliwe. Nie zmienia to jednak faktu, że w moim odczuciu to ta historia jest najstraszniejszą z tych zebranych w tej kolekcji. Trochę szkoda, że dostajemy takie sobie zakończenie, które to trochę psuje efekt całości. Trudno jednak wyobrazić sobie jakiś genialny sposób na to by skończyć opowiastkę o kolesiu, który jest dosłownie od włos od stracenia głowy.

fragtomiotumblr_n9lhj9YaS91sq849so1_500

Historyjka ta w 2011 roku doczekała się filmowej adaptacji zatytułowanej Tomio. 60 minutowy filmik w reżyserii samego Ito stara się oddać klimat historyjki. Ja jednak preferują komiks i o samym filmidle napiszę innym razem.

Gentle Goodbye

Czwarta opowiastka o tytule Gentle Goodbye to zmiana tonu. Mamy historię która nie jest horrorem ale bardziej czymś w stylu Szóstego zmysłu. Jest to opowiastka o pewnej rodzinie, która potrafi tworzyć projekcje astralne zmarłych członków. W ten sposób pradziadek i prababcia błąkają się po rezydencji w lata po swojej śmierci. Zmarłe osoby mogą bez problemu wdawać się w interakcje z żyjącymi. My obserwujemy tą nietypową sytuację z perspektywy młodej kobiety, która wyszła za mąż za najmłodszego członka tego tajemniczego rodu.

Dissection-chan

Dissection-chan jest prawdopodobnie najbardziej fascynującą historia jaką miałem okazję przeczytać (obejrzeć) w ostatnim czasie. Wszystko zaczyna się podczas praktyk lekarskich i zajęć z anatomopatologicznej sekcji zwłok. Młodzi chirurdzy natrafiają na żywą kobietę udająca trupa. Chce ona by ktoś dokonał na niej sekcji jeszcze za życia. Naga wariatka ucieka ze szpitala. Przypomina ona jednak kogoś głównemu bohaterowi opowiadania. Okazuje się, że kobieta jest znajomą lekarza z lat dzieciństwa. Już wtedy opanowana ona była niezdrową obsesją na temat autopsji. Poznajemy jej historię trochę dokładniej i na koniec dostajemy interesujące zakończenie. Całość nie idzie w kierunku, który można przewidzieć. Po pierwsze kiedy słyszę o szalonej kobiecie ze skalpelem prześladującej mężczyznę to myślę, że jej celem jest morderstwo. Tutaj mamy odwrócenie tego motywu.

Dissection-chan przypomina mi różne dziwne historie na jakie można natrafić w internecie. Dziwaczne fetysze i zboczenia które przerastają zdolności rozumowania zwykłych ludzi. Miałem trochę dziwne skojarzenia z chyba słynnym już niemieckim przypadkiem kanibalizmu. Dwóch mężczyzn umówiło się w internecie na to, że jeden z nich zje drugiego. Cała impreza rozpoczęła się wspólną konsumpcją dania sporządzonego z penisa przyszłej ofiary, która to starczyła na 10 miesięcy stołowania się kanibalistycznego zboczeńca. Jakby tego było mało to koleś nagrał i podobno opublikował w internecie wideo z całego zdarzenia. W tym świetle kolejne odcinki serialu Hannibal zaczynają przypominać Prawdziwe historie.

Blackbird

Zaraz po powyższej perełce dostajemy coś równie genialnego. Blackbird to chyba najbardziej najbardziej klasyczny horror z pośród tych zebranych w tym tomie mangi. Młody mężczyzna podczas przechadzki w górach odnajduje ledwo żywego faceta. W szpitalu uratowany prosi by bohater został przy jego łóżku przez noc. Nie wiadomo z jakiego powodu ocalały jest trochę wystraszony. Szybko okazuje się, że przyczyną strachu jest tajemnicza kobieta. Dowiadujemy się, że uratowany uległ wypadkowi wiele dni temu i umarłby gdyby nie tajemnicza kobieta ptak, która to karmiła go niczym swoje pisklę. Do sprawy dość szybko włącza się policja bo okazuje się że mężczyzna który uległ wypadkowi spożywał ludzkie mięso i to ono utrzymało go przy życiu. Co gorsza tajemnicza kobieta nie zrezygnowała z karmienia swojego przybranego potomka. Co noc wraca ona do niego i w sposób który przypomina pocałunek przekazuje facetowi pożywienie. Historia ta idzie dalej w szalonym ale bardzo interesującym kierunku. Ito serwuje nam naprawdę zwariowane wytłumaczenie, które może wydawać się głupie ale moim zdaniem świetnie pasuje do całości. Kobieta-ptak jak przystało na nadnaturalne stworzenie posiada tajemnicze umiejętności. Okazuje się, że żywiła ona mężczyznę który uległ wypadkowi jego własnym mięsem. W finale historii dowiadujemy się, że w rok po wydarzeniach z początku komiksu dopada ona mężczyznę i zaczyna odgryzać kawałki jego ciała. Oznacza to że uratowanie przed śmiercią skutkuje zdecydowanie brutalniejszym sposobem zgonu.

fragtumblr_n31y9qpHWE1r4xqamo2_500

Magami Nanakuse

Przedostatnim opowiadaniem jest Magami Nanakuse. Moim zdaniem jest to najsłabszy element kompilacji. Historyjka o nawiedzonym autorze książek i fance opętanej jego twórczością. Patent z twórcą który tworzy swoje dzieła poprzez doprowadzanie ludzi do szaleństwa i obserwowanie ich zachowań wydaj się mi całkiem ciekawy. Zakończenie również wydaje mi się całkiem ciekawym pomysłem. Oddaje ono dobrze charakter wielu artystów, którzy każdą nową produkcję nazywają swoim magnum opus po to by po chili porzucić ją na rzecz czegoś nowego. Do tego komiks serwuje nam dość groteskowy nastrój łączący grozę z komedią. Całość na tle reszty wypada jednak dość blado. Po części jest to efekt kompletnego braku budowy napięcia i obecność lipnych postaci.

Całość zamyka opowiadanie o szepczącej kobiecie. Po raz kolejny nie mamy tu tradycyjnej grozy i całość da się streścić w dwóch zdaniach. Wyobrażam sobie jednak, że w rękach zdolnego reżysera mogłoby wyjść z tego coś w stylu A Tale of Two Sisters. Mamy historię dziewczynki, która po przerażających doznaniach ze swojego dzieciństwa jest zamknięta w sobie. Nie potrafi ona sama podjąć żadnej decyzji i zawsze oczekuje na polecenie od jakiejś innej osoby. Sprawia to olbrzymie problemy w życiu codziennym. Dlatego też zamożny ojciec zatrudnia opiekunkę, która ma pomóc jego dziecku. Dziewczynka powoli zaczyna sobie radzić i przystosowuje się do normalnego trybu życia. Ojciec jest wniebowzięty aż do momentu w którym dowiaduje się pewnej przerażającej prawdy. Chłopak opiekunki znęcał się nad nią fizyczne i ją zamordował. To co wydawało się postępami dziecka to efekt działania ducha kobiety. Szepce on dziecku co ma ono robić i w ten sposób planuje swoją krwawą zemstę.

Pomysł na tą historyjkę niezmiernie mi się podoba. Nie mamy tutaj do czynienia z typowymi duchami ganiającym za ludźmi tylko z czymś mroczniejszym. Zemsta zza grobu dokonana rękoma niewinnego dziecka potrafi zmrozić człowiekowi krew w żyłach.

Świetna kolekcja

Muszę przyznać, że ten zbiór opowiadań jest całkiem niezłym zestawieniem. Sześć z ośmiu historyjek przypadła mi do gustu co uznaję za naprawdę dobry wynik. Junji Ito swoją pomysłowością odstawia kawał dobrej roboty. Jest ona potęgowana przez stronę graficzną, która to zdecydowanie podbija klimat całości. Niektóre obrazki z wcześniejszych opowiadań Ito do dzisiaj nawiedzają mnie po nocach. Kilka sekwencji z tego tomu prawdopodobnie do nich dołączy. Jest to efekt dość realistycznego wyglądu postaci połączonego z surrealistycznymi elementami i dość pomysłowym body horrorem. Efektem tego jest coś jednocześnie fascynującego jak i odrażającego niczym ludzie ślimaki z Uzumaki.

Z tego co wiem to ten tomik nie jest dostępny w polskiej dystrybucji ale da się go wyrwać za rozsądne pieniądze na Amazonie (niecałe 10$ za wersję w sztywnej okładce lub edycję na Kindla). Jeśli ktoś chce wspomóc promowanie twórczości Ito w kraju to wydawnictwo JPF opublikowało kilka tomików z jego tworami. O tych produkcjach po przynudzam następnym razem ale już teraz zachęcam do sięgnięcia po Uzumaki, Gyo i Tomie.