Disgaea 2 PC

Nippon Ichi Software to jedna z tych japońskich firm, które otworzyły się na rynek pecetowy. W ciągu ostatniego roku otrzymaliśmy możliwość zagrania w kilka gier z ich bogatego katalogu. Wielkim wydarzeniem była premiera pierwszej odsłony cyklu Disgaea. Jeden z najlepszych przedstawicieli gatunku SRPG w końcu wylądował na komputerach osobistych. Produkcja musiała odnieść sukces, bo teraz na Steam ląduje sequel. Czy warto zainteresować się Disgaea 2 PC?

Disgaea 2 prezentuje nam kolejną historię w zwariowanym uniwersum, gdzie demony władają nad różnymi światami. Bohaterem gry jest chłopak, którego rodzina za sprawką jednego z okrutnych władców podziemi, została wraz całą wioską przemieniona w potwory i demony.  Jedynie Adell pozostał w swojej ludzkiej formie. Za namową rodziców chłopak postanawia pokonać demona i przywrócić ład i porządek. Jednak próba jego przywołania kończy się niepowodzeniem i zamiast jednego z władców piekieł, Adell spotyka jego arystokratyczną córkę. Tak rozpoczyna się dziwna i zakręcona przygoda. Możemy liczyć na masę dobrego humoru, głupiutkie scenki i odrobinę wzruszeń.

Disgaea 2 PC

Produkcja studia Nippon Ichi Software jest strategiczną grą RPG podobną do pozycji takich jak Final Fantasy Tactics, Fire Emblem czy Front Mission. Mamy więc turowe starcia na mapach, gdzie to 9 naszych bohaterów mierzy się z różnymi wrogami. Naszym zadaniem zazwyczaj jest pokonanie wszystkich przeciwników. Postacie mogą się poruszyć po czym wykonać jedną z dostępnych akcji. Po zakończeniu naszej tury przychodzi pora na ruch wroga. Podstawą systemu jaki prezentuje nam Disgaea 2 są najpowszechniejsze elementy z tego typu gier.
Możemy więc atakować, wykonywać specjalne manewry, używać czarów. Postacie stojące obok siebie mogą zrobić grupowy atak a odpowiednie manewrowanie naszymi ludzikami pozwala na wykonanie kombinacji ciosów. Wszystko robi się trochę bardziej interesujące dzięki dodatkom wyróżniającym ten tytuł z tłumu innych pozycji SRPG. Pierwszą z nich jest bajer polegający na możliwości podnoszenia i rzucania przedmiotami i postaciami znajdującymi się na mapie. Pozwala to na pokonywanie większych odległości czy dostawanie się w rejony mapy niedostępne w inny sposób.

Obok tego jest jeszcze system Geo Panel. Część z pól areny na której walczymy ma specjalne kolory. Postacie stojące na nich podlegają specjalnym efektom wywołanym przez małe piramidki znajdujące się na polach tego samego koloru. Możemy otrzymać bonus do ataku, uzyskiwanego doświadczenia czy też obrony. Obok tego jest także niezniszczalność, podwójny atak, losowa teleportacja czy tworzenie klonów danej postaci. Zarówno szkodliwych jak i pozytywnych efektów jest cała masa. Dzięki możliwości podnoszenia przedmiotów możemy wpływać na to jaki efekt będzie aktywny na polach o danym kolorze. Jakby tego było mało to zniszczenie piramidki znajdującej się na jakimś kwadracie spowoduje zadanie obrażeń wszystkim postaciom stojącym na polach danej barwy. Element ten wprowadza do gry naprawdę wiele strategii. Dzięki systemowi Geo Panel walki z pozoru niemożliwe do wygrania da się rozpracować za pomocą taktyki.

Inną interesującą rzeczą rzutującą na gameplay jest system klasowy jaki zaprezentowano w tej grze. Mamy dziesiątki typów postaci różniących się pomiędzy sobą statystykami i umiejętnościami. Wraz z postępami w grze odblokowujemy coraz to nowsze i bardziej zakręcone klasy. Obok typowych wojowników, magów, kleryków, wojowników ninja i aniołów mamy też potwory zachowujące się trochę inaczej niż ludzie. Najlepszym tego przykładem jest pingwinopodobna maskotka serii – Prinny. Te słodziutkie potworki wybuchają po tym jak zostają rzucone. Dzięki temu możemy zrobić z własnego sojusznika bombę. Możliwości jest cała masa i każda klasa ma swoje zastosowanie. Około 40 typów postaci połączone jest z niemalże nieograniczonym levelowaniem. Dzieje się tak za sprawą ustawionego na 9999 poziom limitu rozwoju bohaterów, który można nabijać wielokrotnie za pomocą przypominającego prestiżowanie z Call of Duty systemu transmigracji. Niczym w reklamie z telezakupów muszę powiedzieć, że to jeszcze nie wszytko. Mamy przecież jeszcze system levlowania przedmiotów. Odbywa się to w dość nietypowy sposób za pomocą funkcji zwanej Item World. Polega to na wchodzeniu do przedmiotów i toczenia serii walk na losowo generowanych mapach. Podczas tych potyczek spotykamy specjalistów, których możemy pokonać by ulepszyć statystyki naszych broni, pancerzy i słodyczy. Dzięki temu Disgaea 2 starcza na setki jeśli nie tysiące godzin.

Należy wspomnieć jeszcze o jednym interesującym systemie wpływającym na rozgrywkę. Chodzi o senat zarządzający krainą podziemi. Nasz bohater może strać się przeforsować korzystne dla siebie ustawy. Możemy w ten sposób odblokować lepsze przedmioty w sklepie, pozyskać fundusze lub nawet otworzyć wrota do innego wymiaru. Nasza propozycja zostaje poddane głosowaniu. W razie odrzucenia jej przez senatorów możemy spróbować użyć naszych pieści, pałek i mieczy by wymusić przyjęcie nowego prawa.

Wszystkie te elementy gameplayu mogłyby przyprawić człowieka o niezły zawrót głowy. Prawdą jest że z początku wydają się one czymś bardzo skomplikowanym. Disgaea 2 ma jednak to do siebie, że człowiek w mig łapie te części rozgrywki. Kompletne ich olanie sprawia, że gra staje się zdecydowanie trudniejsza ale i tak powinno się dać ją przejść za pomocą tradycyjnego grindowania. Jeśli chodzi już o przechodzenie gry to warto wspomnieć o całej masie zakończeń, które możemy osiągnąć na różne sposoby. Nie często zdarza się, że przegranie walki z bossem daje nam zamiast ekranu z opcją restart konkretne zakończenie gry.

Zabierając się za recenzowanie Disgaea 2 PC, stanąłem przed dość sporym wyzwaniem. Z całym cyklem spędziłem setki jeśli nie tysiące godzin. Każda kolejna gra buduje na pomysłach z poprzedników. Najnowsza odsłona serii – Disgaea 5 wprowadziła masę rozwiązań zdecydowanie uprzyjemniających rozgrywkę. Bałem się że nie będę w stanie powrócić do tego tytułu i ocenić go obiektywnie. W końcu pewne patenty z 5 części serii wydają mi się oczywistością. Jednak koniec końców byłem w stanie zapomnieć na chwilę o szybszym sposobie na levelowanie postaci, budowaniu drużyn i sklepie z cheatami.

Disgaea nie wygląda przepięknie. Port gry z PSP, która oryginalnie wyszła na PlayStation 2 w 2006 roku od razu pokazuje swoje lata. Nie oznacza to jednak, że ludzie z Nippon Ichi nie zrobili nic aby produkcja ta nie prezentowała się trochę lepiej na PC. Po pierwsze mamy nowszy i ładniejszy interfejs użytkownika. Dodano także nowe tekstury podłoży, wygładzono modele postaci, blur i inne podobne bajery. Wydaje mi się, że tła w scenkach przerywnikowych stworzono na potrzeby pecetowej wersji gry. Wyglądają one naprawdę dobrze. Niestety nie można tego samego powiedzieć o tym jak całość prezentuje się w akcji. Postacie to zlepki pikseli, które kłują w oczy. Idzie się jednak do tego przyzwyczaić. Taki urok produkcji, których silnik sięga epoki pierwszego PlayStation. Po prostu należy się liczyć z tym, że na 40 calowym ekranie tytuł ten nie prezentuje się tak dobrze jak na PSP.

Za to do oprawy dźwiękowej nie mam najmniejszych zarzutów. Solidny voice acting i świetna muzyka są dzisiaj tak samo dobre jak w dniu, kiedy pierwszy raz odpaliłem ten tytuł. Motyw przewodni gry jest ponadczasowy i za każdym razem, gdy go słyszę, poprawia mi się humor.

Mocnym argumentem przemawiającym za zakupem tej produkcji jest dodatkowa zawartość, którą dotąd dostępna była jedynie jako DLC dla edycji gry stworzonej na PlayStation Portable. Dzięki temu do naszej ekipy mogą wstąpić dodatkowe, rozpoznawalne postacie. Obok tego usprawnienia z przenośnej wersji gry powracają. Sprawia to, że Disgaea 2 PC jest kompletną wersją solidnej odsłony japońskiego cyklu.

Disgaea 2 PC to port naprawdę dobrej produkcji SRPG. Mamy tu bez wątpienia najlepszą wersję kultowego tytułu. Trochę szkoda, ze nie pokuszono się o dopakowanie gry rozwiązaniami z najnowszej części. Jednak na koniec dnia tytuł ten jest w stanie obronić się świetną rozgrywką, która przypadnie do gustu każdemu fanowi gatunku. Nie jestem jednak pewny czy poleciłbym osobie znającej wyłącznie nowsze odsłony serii powrót do tej produkcji. Czuję, że wtedy te bardziej „archaiczne” rozwiązania byłyby frustrujące.

Trillion: God of Destruction

Zazwyczaj pod koniec żywota danej konsoli dostajemy w ramach pocieszenia kilka interesujących tytułów. Są to bardzo często gry, gdzie ktoś decyduje się na odrobinę eksperymentacji. Czasem prowadzi to do innowacji w gatunku. Innym razem dany patent okazuje się niewypałem. Ważne jednak że twórcy decydują się na zrobienie czegoś innego. Z tego powodu Trillion: God of Destruction ma u mnie plusa już na starcie. Ciekawe czy będzie to jedyny pozytywny element tej produkcji? Czytaj dalej

Phantom Brave PC

Epoka pierwszego PlayStation jest czasem gdy zakochałem się w grach typu SRPG (strategie turowe z elementami RPG). Przez lata ograłem wiele tytułów przynależących do tego podgatunku gier. Szybko zauważyłem, że jedna firma dominuje w tej sferze. Chodzi o Nippon Ichi Software, które od czasów PlayStation 2 wydaje masę świetnych tytułów z kultową Disageą na czele. Niestety użytkownicy pecetów nie mieli okazji zasmakować tych gierek. Wszystko zmieniło się z momentem wydania Disgaea PC. Port kultowej gry sprzedał się na tyle dobrze, że po kilku miesiącach otrzymaliśmy kolejnego klasyka SRPG od NIS. Tylko czy Phantom Brave PC będzie w stanie powtórzyć sukces przygód Laharla?

Phantom Brave opowiada historię nastoletniej dziewczyny o imieniu Marona. Bohaterka żyje w wyspiarskim świecie o nazwie Ivoire, gdzie czuwa nad nią duch o imieniu Ash. Wojownik ten był przyjacielem rodziców Marony, którzy zginęli w walce z potężnym demonem. Ostatkiem sił ojciec dziewczynki starał się przywrócić życie swojemu kompanowi. Udało się to jedynie połowicznie przez co Ash nie jest ani żywy ani martwy i przemierza świat jako duch. Marona podobnie jak jej rodzice posiada magiczne moce, które pozwalają dziewczynce widzieć duchy i posługiwać się nimi. Oczywiście taka moc staje się dla nastolatki klątwą bo szybko zostaje ona uznana za osobę opętaną i niepożądaną w jakikolwiek kręgach towarzyskich. Marona mimo to chce wykorzystywać swoje magiczne umiejętności dla dobra i pomagać tym, którzy są w potrzebie. Główną osią historii jest próba uratowania świata przed powrotem potwora znanego jako Sulphur. Opowiadana historia jest dość interesująca i jak przystało na gry od Nippon Ichi mamy mieszankę humoru i poważnych elementów.https://www.youtube.com/embed/e5QxGabMbKU

Najbardziej interesującym aspektem całej produkcji jest to jak daleko odchodzi ona od standardowych elementów gier SRPG. Po pierwsze nie mamy tu poruszania się po polach tylko system swobodnego ruchu w obrębie danej przestrzeni. Dzięki temu gra przypomina trochę Valkyria Chronicles. Phantom Brave wyróżnia się jednak głównie dzięki umiejętnością posiadanym przez Maronę. Dziewczyna nie jest sprawnym wojownikiem ale może korzystać z mocy przywoływania duchów na pole bitwy. Mechanika ta polega na tym, że możemy „powiązać” danego ducha z jakimś przedmiotem znajdującym się na mapie. Mogą to być drzewa, kamienie, kwiaty czy przyniesione przez nas itemy. Przywołanie ducha pozawala nam na sterowanie nim przez określoną ilość tur nim powróci w zaświaty. Przy łączeniu widma z danym przedmiotem znaczenie ma typ danej rzeczy. Wynika to z tego, że różne elementy otoczenia dają nam określone bonusy do statystyk a także pogarszają inne. W ten sposób kwiaty są skuteczne dla jednostek korzystających z umiejętności magicznych podczas gdy kamienie nadadzą się lepiej dla wojowników. Musimy więc decydować kogo i w jakim momencie chcemy przywołać tak by najskuteczniej wykorzystać pełnię zdolności naszej jednostki. Dodatkowo dochodzi do tego system powiązań pomiędzy poszczególnymi przedmiotami. Na pamie mozemy zobaczyć więzi pomiędzy niektórymi obiektami. Sprawiają one, że jeśli „powiążemy” ducha z odpowiednim przedmiotem to złapiemy jeszcze dodatkowy bonus. Na przykład zdarzy się, że trafimy na drzewo wzmacniające odporność przywołanej jednostki albo kamień sprawiające że postać będzie regenerowała swoje punkty życia. Wtedy musimy zadecydować czy większe znaczenie ma dla nas przywołanie większej ilości wojowników czy też mniejszej grupki korzystającej z tych bonusów.

Ten zmodyfikowany wariant strategii turowej jest największym atutem Phantom Brave. Gra jest dzięki niemu bardzo świeża a my mamy wrażenie, że gramy w coś innego niż kolejny SRPG. Wynika to głównie z tego że jesteśmy zmuszeni do korzystania z innych sposobów walki z wrogami. Jednostki przywołane przez nas są aktywne tylko przez określony czas. Dlatego też musimy obmyślać strategię kogo i kiedy opłaca się nam przywołać. Pole bitwy na którym walczymy dyktuje kogo opłaca się nam przywołać, dzięki czemu nie zawsze korzystałem z tych samych postaci. Stęskniłem się za tym patentem i chciałbym zobaczyć go jeszcze w jakiejś innej grze.

Phantom Brave PC to czwarta edycja wydanego po raz pierwszy 12 lat temu tytułu. Gra pierwotnie pojawiła się na PlayStation 2 by później trafić na Wii w rozszerzonej edycji znanej jako Phantom Brave: We Meet Again i na PSP jako Phantom Brave: The Hermuda Triangle. Teraz tytuł ląduje na PC z wszystkimi dodatkami jakie pojawiały się w kolejnych edycjach. Jest to świetna wiadomość dla osób, które wcześniej nie ograły tego tytułu. Niestety do gry nie dorzucono nic nowego co mogłoby zachęcić fanów do wydania kasy by kolejny raz zagrać w tą samą grę. Nie żeby było tutaj mało do roboty. Poza podstawową kampanią mamy dostęp do trybu Another Marona pokazującego nam wydarzenia z innego wymiaru, gdzie historia Marony potoczyła się trochę inaczej. Mamy także bonusowe lochy i masę ukrytych postaci, których odblokowanie zajmie nam sporo czasu.

Phantom Brave nie powali nikogo swoim wyglądem. Odpowiada za to w głównej mierze to jak mocno postarzały się modele postaci. Coś co wyglądało w miarę znośnie wieki temu w epoce PlayStation 2 teraz jest po prostu ohydne. Niestety ale wygląd postaci z Phantom Brave po prostu nie przeszedł próby czasu. Mamy do czynienia koszmarną pikseliozą, która rzuca się nam w oczy głównie ze względu na to, ze popracowano nad innymi elementami. Nowy interfejs nie zawróci nam w głowie ale jest poprawa w stosunku do tego co było. Tła w większości przypadków prezentują się naprawdę dobrze. Ogólne wrażenie pozostaje jednak takie a nie inne. Może przemawia przeze mnie fanboy serii Disgaea ale port tamtego tytułu pod względem wizualnym wypadł lepiej. Oprawa dźwiękowa to standard Nippon Ichi Software, więc jest dobrze. Zarówno voice acting jak i muzyka stoją na poziomie i trudno mieć do nich jakiekolwiek zarzuty.

Komputerowa wersja gry pozwala na sterowanie zarówno myszką jak i padem. Mamy także trochę opcji graficznych w tym wybór pomiędzy oryginalnym a poprawionym interfejsem. Ustawień jest całkiem sporo ale ich wpływ na wygląd gry jest niestety mocno ograniczony.

Od mojej ostatniej sesji z Phantom Brave minęło kilka dobrych lat. Odpalenie pecetowej wersji tego tytułu sprawiło jednak, że wsiąknąłem w przygodę Marony dokładnie tak jak kiedy po raz pierwszy sięgnąłem po ten tytuł. Wszystko to za sprawą nowatorskiego systemu walki, który stawia przed graczem trochę inne wyzwania niż typowa gra od NIS. Ubolewam trochę nad kwestiami graficznymi bo mam pewność, że ohydny wygląda sprajtów postaci zniechęci wielu do tej produkcji. Jednak osoby, które zdecydują się dać Phantom Brave szansę mogą liczyć na dobre 100 godzin naprawdę porządnej i rozbudowanej strategii turowej.

Phantom Brave PC to taka wersja GOTY wyśmienitego tytułu. Komputerowa wersja otrzymuje wszystko co pojawiło się w poprzednich edycjach gry. Jest to więc świetna okazja na sprawdzenie tej produkcji jeśli nie miało się z nią wcześniej do czynienia. Fani którzy ograli ten tytuł już wiele razy nie dostaną nic nowego co zachęcałoby ich do zakupu. Może tylko świadomość, że tak długo jak istnieje Steam nie trzeba będzie grzebać po szafkach w poszukiwaniu starych konsol by zagrać w ten świetny tytuł. Osobiście mam nadzieję, że Nippon Ichi Software nie poprzestanie na porcie Phantom Brave i wkrótce doczekamy się kolejnych, trochę bardziej dopracowanych edycji klasyków z ich katalogu.

Disgaea PC

PlayStation 2 doczekało się wielu genialnych gier, w które powinien zagrać każdy fan elektronicznej rozrywki. Jedną z perełek dostępnych na ten system jest pierwsza część cyklu Disgaea. Po 13 latach gra ta pojawia się na komputery osobiste. Czy warto jeszcze sięgnąć po ten archaiczny tytuł, który doczekał się 6 kontynuacji i kilu spin-offów?

Głównym bohaterem tej taktycznej gry role playing jest Laharl. Chłopak jest księciem ciemności – synem władcy krainy podziemi, gdzie przebywają wszelkiej maści demony, zombie, smoki i inne potwory. Laharl zostaje zbudzony z kilkuletniego snu by zostać poinformowany o śmierci swego ojca i o tym, że ktoś uzurpuje jego tron. Nasz przesiąknięty złem bohater wyrusza na wyprawę by podporządkować sobie krainę i zająć tron jako nowy władca podziemi. Po drodze czeka go masa spisków, zabawnych sytuacji i intryga z udziałem aniołów. Disgaea to jedna z tych gier gdzie fabuła pchana jest przez dziwaczne, głupkowate sytuacje i zachowania naszych bohaterów. Inaczej nie da się wytłumaczyć napotkania podróby Power Rangers, którzy chcą zabić naszego bohatera by uzyskać przyjaciół chcących nosić ich głupkowate stroje. Całość naszpikowana jest szalonym i niezwykle zabawnym humorem. Osobiście jestem przekonany że Disgaea prezentuje jedną z najlepszych historii jakie mogą pojawić się w tego typu produkcjach. Mamy zabawne scenki obok w miarę poważnych i wzruszających momentów. Każda postać jest sympatyczna i człowiek dość szybko zżywa się z bohaterami tej przygody.

Produkcja studia Nippon Ichi Software jest strategiczną grą RPG podobną do pozycji takich jak Final Fantasy Tactics, Fire Emblem czy Front Mission. Mamy więc turowe starcia na mapach, gdzie do 9 naszych bohaterów mierzy się z różnymi wrogami. Naszym zadaniem zazwyczaj jest pokonanie wszystkich przeciwników. Nasze postacie mogą się poruszyć po czym wykonać jedną z dostępnych akcji. Po zakończeniu naszej tury przychodzi pora na ruch wroga. Podstawą systemu jaki prezentuje nam Disgaea są najpowszechniejsze elementy z tego typu gier. Możemy atakować, wykonywać specjalne manewry, używać czarów. Postacie stojące obok siebie mogą zrobić grupowy atak a odpowiednie manewrowanie naszymi ludzikami pozwala na wykonanie kombinacji ciosów. Wszystko robi się trochę bardziej interesujące dzięki dodatkom wyróżniającym ten tytuł z tłumu innych pozycji SRPG. Pierwszą z nich jest bajer polegający na możliwości podnoszenia i rzucania przedmiotami i postaciami znajdującymi się na mapie. Pozwala to na pokonywanie większych odległości czy dostawanie się w rejony mapy niedostępne w inny sposób. Obok tego jest jeszcze system Geo Panel. Część z pól areny na której walczymy ma specjalne kolory. Postacie stojące na nich podlegają specjalnym efektom wywołanym przez małe piramidki znajdujące się na polach tego samego koloru. Możemy otrzymać bonus do ataku, uzyskiwanego doświadczenia czy też obrony. Obok tego jest także niezniszczalność, podwójny atak, losowa teleportacja czy tworzenie klonów danej postaci. Zarówno szkodliwych jak i pozytywnych efektów jest cała masa. Dzięki możliwości podnoszenia przedmiotów możemy wpływać na to jaki efekt będzie aktywny na polach o danym kolorze. Jakby tego było mało to zniszczenie piramidki znajdującej się na jakimś kwadracie spowoduje zadanie obrażeń wszystkim postaciom stojącym na polach danej barwy. Element ten wprowadza do gry naprawdę wiele strategii. Dzięki systemowi Geo Panel walki z pozoru niemożliwe do wygrania da się rozpracować za pomocą taktyki.

Inną interesującą rzeczą rzutującą na gameplay jest system klasowy jaki zaprezentowano w tej grze. Mamy dziesiątki typów postaci różniących się pomiędzy sobą statystykami i umiejętnościami. Wraz z postępami w grze odblokowujemy coraz to nowsze i bardziej zakręcone klasy postaci. Obok typowych wojowników, magów, kleryków, wojowników ninja i aniołów mamy też potwory zachowujące się trochę inaczej niż ludzie. Najlepszym tego przykładem jest pingwinopodobna maskotka serii – Prinny. Te słodziutkie potworki wybuchają po tym jak zostają rzucone. Dzięki temu możemy zrobić z własnego sojusznika bombę. Możliwości jest cała masa i każda klasa ma swoje zastosowanie. Około 40 typów postaci połączone jest z niemalże nieograniczonym levelowaniem. Dzieje się tak za sprawą ustawionego na 9999 poziom limitu rozwoju bohaterów, który można nabijać wielokrotnie za pomocą przypominającego prestiżowanie z Call of Duty systemu transmigracji. Niczym w reklamie z telezakupów muszę powiedzieć, że to jeszcze nie wszytko. Mamy przecież jeszcze system levlowania przedmiotów. Odbywa się to w dość nietypowy sposób za pomocą funkcji zwanej Item World. Polega to na wchodzeniu do przedmiotów i toczenia serii walk na losowo generowanych mapach. Podczas tych potyczek spotykamy specjalistów, których możemy pokonać by ulepszyć statystyki naszych broni, pancerzy i słodyczy. Dzięki temu Disgaea starcza na setki jeśli nie tysiące godzin.

Należy wspomnieć jeszcze o jednym interesującym systemie wpływającym na rozgrywkę. Chodzi o senat zarządzający krainą podziemi. Laharl może strać się przeforsować korzystne dla siebie ustawy. Możemy w ten sposób odblokować lepsze przedmioty w sklepie, pozyskać fundusze lub nawet otworzyć wrota do innego wymiaru. Nasza propozycja zostaje poddane głosowaniu. W razie odrzucenia jej przez senatorów możemy spróbować użyć naszych pieści, pałek i mieczy by wymusić przyjęcie nowego prawa.

Wszystkie te elementy gameplayu mogłyby przyprawić człowieka o niezły zawrót głowy. Prawdą jest że z początku wydają się one czymś bardzo skomplikowanym. Disgaea ma jednak to do siebie, że człowiek w mig łapie te części rozgrywki. Kompletne ich olanie sprawia, że gra staje się zdecydowanie trudniejsza ale i tak powinno się dać ją przejść za pomocą tradycyjnego grindowania. Jeśli chodzi już o przechodzenie gry to warto wspomnieć o całej masie zakończeń, które możemy osiągnąć na różne sposoby. Do tego jest też opcja New Game+

Disgaea PC to port kultowego tytułu, który zapoczątkował jedną z najlepszych serii SRPG. Nie jest to jednak port wersji gry przeznaczonej na PlayStation 2. Ekipa z Nippon Ichi Software zdecydowała się na przeniesienie na blaszaki rozszerzonej wersji gry z PSP. Oznacza to, że gracze komputerowi otrzymują dodatkową zawartość jaka znajdowała się w Disgaea: Afternoon of Darkness. Dzięki temu poza podstawową kampanią możemy także odblokować Etna Mode. Jest to mini kampania opowiadająca alternatywną wersję zdarzeń z gry. W tej historii Laharl zostaje zamordowany przez swojego wasala. My wcielamy się w nowego kandydata do tronu. Dodatek ten jest świetny i każdy fan serii powinien się z nim zapoznać. Niestety wersja komputerowa produkcji nie otrzymała trybu multiplayer jaki dostępny był na konsolach. W tamtym wypadku co prawda była to tylko rozgrywka Ad-Hoc (trzeba było przebywać w pobliżu drugiego gracza) ale i tak szkoda, że wywalono ten bajer.

Disgaea nie wygląda przepięknie. Port gry z PSP, która oryginalnie wyszła na PlayStation 2 w 2003 roku od razu pokazuje swoje lata. Nie oznacza to jednak, że ludzie z Nippon Ichi nie zrobili nic aby produkcja ta nie wyglądała trochę lepiej. Po pierwsze mamy nowszy i ładniejszy interfejs użytkownika. Dodano także nowe tekstury podłoży, wygładzenie modeli postaci, blur i inne podobne bajery. Opcje te pozwalają upiększyć grę ale i tak wygląda ona jak coś bardzo starego. Najdziwniejsze jest jednak to, że pewne kombinacje opcji graficznych powodowały występowanie dziwnych glitchy. Włączenie SSAO powodowało u mnie pojawienie się na ekranie dziwnych artefaktów. Inny recenzent donosił mi o tym, że V-Sync powodował u niego spore spadki liczby klatek animacji. Z kolei inne osoby podobno nie miały z grą najmniejszych problemów. Ja spędziłem kilka chwil w opcjach i jestem pewny że da się ustawić grę tak aby wyglądała zadowalająco. Po prostu należy się liczyć z tym, że na 40 calowym ekranie tytuł ten nie prezentuje się tak dobrze jak na PSP.

Oprawa dźwiękowa tej produkcji to cudo. Niejasne komunikaty od ludzi z Nippon Ichi wskazywały na to, że soundtrack gry może ulec zmianie. Okazało się to jedynie nieporozumieniem i muzyka pozostała wierna temu co było w oryginalnym wydaniu gry z 2003 roku. W przypadku równie genialnego voice actingu mamy wykorzystanie nagrań z wersji tytułu przeznaczonej na PlayStation Portable. Oznacza to, że głos Etny został zmieniony względem edycji z PlayStation 2. Dalej jednak mamy do czynienia z odzywkami i głupimi tekstami które wypowiadane są w dokładnie taki sposób jak należy to robić.

Najtrudniejszym pytaniem związanym z wydaniem pierwszej cześć serii Disgaea na PC jest to czy warto? Sequele wprowadziły do rozgrywki wiele ulepszeń i poprawek. Komuś kto miał z nimi styczność może być trudno powrócić do gorzej wyglądającej pierwszej części. Dlatego też wydaje mi się, że produkt ten powinien trafić raczej w ręce ultra fanów chcących posiadać swój ulubiony tytuł na kolejnej platformie o grania. Po produkcje tą mogą też sięgnąć osoby, które nigdy nie miały okazji zagrać w ten tytuł na maszynie Sony. Wydaje mi się jednak, że jeśli ktoś posiada PlayStation to lepiej zainteresować się nowszymi częściami gry. Nie chodzi o to, że jest to kiepska gra. Problemem jest tu raczej oprawa graficzna, która może odstraszać osoby przyzwyczajone do współczesnych tytułów. Ja bawiłem się przy tej grze tak samo dobrze jak za pierwszym, drugim i piątym razem.

Disgaea PC to solidny port genialnej gry. Jako fan cyklu nie mam innego wyjścia niż polecić ten produkt każdemu kto nie miał jeszcze styczności z serią. Mam nadzieję że wydanie tego tytułu na komputerach jest wstępem do pojawiania się innych gier Nippon Ichi na PC. Między innymi z tego powodu zachęcam wszystkich do wydania tych 20$ i zapoznania się z jednym z najlepszych przedstawicieli SRPG w historii.

Invisible, Inc.

Przyszłość nie zapowiada się zbyt różowo. Jeśli nie czeka nas jakaś apokalipsa to trzeba liczyć się z wojną, atakiem kosmitów lub buntem robotów. Swoją cegiełkę do tego zbioru dodaje także studio Klei. Cyberafera szpiegowska wydaje się czymś mniej strasznym od ataku zombie. Jednak jest czymś zdecydowanie bardziej realnym. Najgorsze jest jednak to, że już wyobrażam sobie życie w świecie Invisible, INC. Tylko czy opłaca się już teraz odwiedzać Ziemię roku 2074? Czytaj dalej